Awantura o wyciąg- postscriptum
Trwa budowa nowego wyciągu na Świąteczny Kamień. Jest to inwestycja szczególnie ważna z punktu widzenia całej turystyki naszego miasta. Będzie to wyciąg, Szrenica III, z 6- osobowymi kanapami, który szybko i bez stacji pośrednich zawiezie narciarzy na górę. Postęp prac widać gołym okiem a tempo im nadaje min. dźwigający stalowe przęsła helikopter. Wciąż jednak żywa jest wśród mieszkańców teoria, iż tak niewiele brakowało aby nic z tego nie wyszło a wszystko przez Nadleśnictwo Szklarska Poręba i w ogóle Lasy Państwowe, które w pewnych kręgach i za pomocą mniej lub bardziej poważnych, medialnych „narzędzi” były przedstawiane w świetle „wrogów” miasta, blokujących tę strategiczną inwestycję. Ponieważ ta krzywdząca i niesprawiedliwa opinia wciąż funkcjonuje należy stwierdzić, iż reprezentujące Lasy Państwowe Nadleśnictwo Szklarska Poręba nigdy budowy wyciągu Szrenica III blokować nie zamierzało i nie blokowało. Powstałe wątpliwości natury formalno- prawnej dotyczyły gruntów na których stoi pierwsza sekcja „starego” wyciągu oraz położona jest nartostrada „Puchatek” i fragment „ Lolobrygidy”. Część tych gruntów to od końca lat pięćdziesiątych XX wieku, to tereny wykorzystywane na tereny narciarskie i w związku z tym zabudowane infrastrukturą wykorzystywana do uprawiania sportów zimowych, część natomiast to do roku 1993 drzewostany, które dopiero wówczas zostały wycięte na potrzeby modernizacji i budowy nartostrad oraz wyciągów. Wycinka ta nie spowodowała ani wniesienia opłat wynikających z ówczesnych regulacji prawnych ani zmian w ewidencji gruntów. Pierwszą umową, obowiązującą aż do 2018 roku, która regulowała relacje między Nadleśnictwem a Miastem, była umowa z dnia 05.03.1993. Miasto zgodnie z jej zapisami, wszystkie warunki i przywileje przerzuca na wykorzystującą tereny do celów narciarskich Spółkę. Istotą sprawy było, iż część gruntów wylesionych do 1993 roku miała zgodę Ministra Ochrony Środowiska na przeznaczenie do celów nierolniczych i nieleśnych. Jednak nieoczekiwanie zgoda ta została przez Ministra anulowana 15.03.1993 i obszary te z powierzchni nieleśnej przeniesiono do powierzchni leśnej związanej z gospodarką leśną i wykorzystywanej pod urządzenia turystyczne. Tak więc całość gruntów objętych umową dzierżawy z miastem stalą się gruntami leśnymi wg Powszechnej Ewidencji Gruntów. Zwracał na to uwagę Główny Konserwator Przyrody, pan Andrzej Szweda-Lewandowski, już w piśmie z dnia 25 września 2007, adresowanym do Burmistrza Wichniaka, w którym stwierdzał, że wcześniejsza zgoda Ministra Ochrony Środowiska na przeznaczenie gruntów dla celów nieleśnych oraz umowa dzierżawy zostały sporządzone na podstawie nieobowiązujących już przepisów prawa. Tak więc niemożliwe stało się uzyskanie analogicznej zgody na realizację projektowanych inwestycji bez zmiany przeznaczenia niezbędnych do tego celu gruntów leśnych na cele nieleśne,tj. bez obowiązku ponoszenia kosztów wynikających z tego faktu. Był to wyraźny sygnał, że i w przypadku przedłużania obowiązującej umowy, pojawić się mogą wątpliwości dot stanu prawnego gruntów wyłączonych z produkcji leśnej na podstawie nieważnych przepisów. Należało się przecież, występując z wnioskiem o ministerialną zgodę liczyć się ze skutkami podejmowanych działań, w tym również z potencjalnych skutków finansowych dla inwestora. Dwa i pól roku później, miasto jest jednak zaskoczone stanowiskiem Nadleśnictwa, w chwili gdy austriacki inwestor zarządal przedłużenia umowy, z roku 1993, obowiązującej do 2018 roku. Zarządal w formie ultymatywnej, uzależniając budowę nowego wyciągu od jak najszybszego przedłużenia umowy dzierżawy terenów na których stoi I sekcja obecnie działającego wyciągu. Miasto przygotowało więc propozycję aneksu, który dotyczył jednak jedynie przedłużenia terminu umowy. Lecz w przypadku, gdy strony decydują się na zmiany w umowie, należy dokonać ich w taki sposób, aby doprowadzić do zgodności zapisów umowy z obecnym stanem prawnym. Nie można więc było pominąć wątpliwości, czy przedmiotowe grunty mogą pozostawać w ewidencji jako lasy, czy nie należy przeprowadzić procedur wyłączenia gruntów leśnych z produkcji co wiąże się z wniesieniem opłat przez inwestora. Pomimo tych wątpliwości, propozycja aneksu została przedstawiona Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych z jednoczesnym wskazaniem uwag dotyczących możliwości jej zawarcia. W siedzibie RDLP we Wrocławiu rozmowy w sprawie aneksu prowadzono z przedstawicielami Miasta. Ustalono wówczas wspólnie, ze zamiast umowę dzierżawy anektować, zostanie ona rozwiązana i w jej miejsce zostanie podpisana nowa umowa najmu gruntów leśnych na okres 25 lat. Nowa umowa miała zawierać zapisy obligujące do wyjaśnienia potrzeby wyłączania gruntów leśnych z produkcji. I gdy wydawało się, że problem został rozwiązany to 05.03.2010 do Nadleśnictwa zgodnie wpłynęły pisma od Burmistrza Szklarskiej Poręby oraz prawnika inwestora. Pisma te zanegowały całkowicie treść ustaleń z RDLP i wzywały do podpisania aneksu na warunkach do których zostały złożone zastrzeżenia. Jednocześnie przerwano merytoryczna dyskusję dot. umowy rozpoczynając medialna kampanię, której celem było przeniesienie całej odpowiedzialności za zaistniały stan sprawy na Nadleśnictwo i RDLP we Wrocławiu.
Uderzono w panikarskie tony, roztaczając wizję upadku miasta, zamiany go w narciarski skansen Europy, straszono nas perspektywą ostatnich 8 lat istnienia wyciągu na Szrenicę, po upływie których instalacje zostałyby wycięte, mówiono o grze pozorów, o tym że leśnicy zdradzili miasto, że je dobijają itd. Pod budynkiem Nadleśnictwa zorganizowano pikietę, która zamieniła się w nocną manifę, zapowiedziano blokadę krajowej trójki ( do której wobec stanowczych ostrzeżeń Policji nie doszło), słowem powstał spory harmider. I w całym tym hałasie niepostrzeżenie przemknął fakt, że to inwestor, zabezpieczając swoje interesy, uzależnił przyszłość nowego wyciągu od natychmiastowego przedłużenie ważnej jeszcze 8 lat umowy. Animatorzy tej awantury świadomie też pominęli fakt, że uzgodnienia z Miastem w sprawie nowej inwestycji, w ramach której nastąpiło wylesienie gruntów pod nowy wyciąg Szrenica III przebiegały prawidłowo, po myśli zainteresowanych stron i z poszanowaniem procedur prawnych, słowem bez kłopotów. Ważniejsze jednak okazało się rzekome dobijanie miasta, przez „zielonych wrogów szklarskoporębskiego ludu”. Po kilkunastu jakże pełnych „dramatycznego napięcia” dniach ogłoszono upragniony sukces. Sukces który jego udziałowcy usilnie starali się przedstawić jako ciężko wywalczony, wydarty, wyszarpany, wyrwany po jakże ciężkiej i bezwzględnej walce. O jej bezwzględności najlepiej się mogla przekonać pani Nadleśniczy Zyta Balazy, którą zwłaszcza anonimowi użytkownicy internetowego portalu pana Kaczmarskiego, odsądzali od czci, prowadząc oszczerczą kampanię na poziomie obcym ludziom dobrze wychowanym. I oto stal się cud. Prawdziwy szklarskoporębski cud. Dla jednych cudem było podpisanie aneksu, a dla innych: jak można było wierzyć w absurd wrogości leśników. 22 marca 2010 podpisany został aneks do umowy dzierżawy z dnia 05 marca 1993 roku który wydłuża okres jej obowiązywania do 31 grudnia 2035 roku. Ale najistotniejszy z punktu widzenia całej tej awantury jest punkt 5 paragrafu 3 nowego aneksu. Otóż : „Stronom znany jest aktualny stan ewidencyjny gruntów będących przedmiotem umowy. Są to grunty leśne....strony umowy zgodnie ustaliły, że w okresie jednego roku od dnia zawarcia Aneksu podejmą wspólnie i każda z nich w zakresie swojej właściwości, niezbędne działania i czynności w celu wyjaśnienia wątpliwości Lasów Państwowych związanych ze stanem formalnoprawnym gruntów będących przedmiotem dzierżawy. W szczególności działania zmierzające do ustalenia powierzchni gruntów wyłączonych z produkcji leśnej wcześniejszymi postanowieniami właściwych władz, ścisłego określenia powierzchni gruntów podlegających wyłączeniu z produkcji oraz ustalenia i uwzględnienia wniesionych już z tego tytułu należności, odszkodowań i opłat, a także na doprowadzeniu zapisów ewidencyjnych do zgodności z faktycznym sposobem użytkowania przedmiotu umowy”. Po co więc była ta awantura, skoro potem , wcześniej nie do przyjęcia wątpliwości, zostają uwzględnione ? Po co zarzucanie zlej woli leśnikom, skoro ich celem było uporządkowanie umowy w myśl obowiązujących przepisów ? Czym kończy się lekceważenie przepisów właśnie przy inwestycjach narciarskich mogliśmy się przekonać na przykładzie Zieleńca. Czy ryzykowanie zamiany partnerstwa we wrogość było warte przysłowiowych 5 telewizyjnych minut ? Dziś oczywiście najważniejsze jest, że ruszyła budowa nowego wyciągu ale niesmak z takiego sposobu „załatwiania” sprawy pozostanie jeszcze na długo.