Home
Jeszcze dwa lata temu wiele wskazywało na to, że Dolny Śląsk stanie się prawdziwym wiatrowym zagłębiem. Oczekiwano istnego wysypu elektrowni wiatrowych. Inwestorzy zgłosili spółce Energia-Pro plany budowy 56 farm wiatrowych w których pracować miało do 1300 wiatraków różnej mocy. Jednak po dwóch latach jedna po drugiej upadają kolejne koncepcje budowy tego typu obiektów Pierwszym głośnym echem odbiła się jeszcze w ubiegłym roku, blokada takiej inwestycji w Jaworzynie Ślaskiej, (powiat świdnicki). Niemiecki inwestor, Sparinwest chciał wybudować w okolicach Jaworzyny pierwszą na Dolnym Śląsku farmę składającą się z 27 elektrowni wiatrowych o łącznej mocy 54 Megawatów. Lokalne władze były przychylne tej inwestycji dostrzegając w niej szanse zwiększenia dochodów gminy. Jednak pozytywną decyzję władz zablokowało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, pod wpływem protestu mieszkańców, którzy obawiali się, że ogromne wiatraki stojące nawet w odległości 500 metrów od zabudowań będą miały negatywny wpływ na ich zdrowie. Czy wiatraki rzeczywiście mogą być niebezpieczne ? Niektórzy naukowcy przekonują, że tak. Zwłaszcza w kotlinach. Między innym z powodu ultradźwięków, które powstają podczas obrotów łopat śmigieł. - Są to bardzo długie fale akustyczne- wyjaśniał prof. Andrzej Dobrudzki z Politechniki Wrocławskiej- rozprzestrzeniają się na wiele kilometrów, przenikając nawet ściany betonowe. Przy dłuższym oddziaływaniu na organizm mogą powodować bezsenność, nudności czy apatię. Dlatego budowa wiatraków w kotlinach to zły pomysł, bezpieczniejsze są na równinach ale i wtedy powinny stać daleko od zabudowań w odległości minimum 500 metrów. Groźne może się też okazać migotanie światła. Zwrócił na to uwagę ekspert w tej dziedzinie, prof. Zbigniew Hanzelka z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, który twierdzi, że wiatraki mogą to zjawisko wywoływać. Ludzie maja wtedy problemy z koncentracją, odczuwają zmęczenie. Trudno powiedzieć, czy te wszystkie argumenty znane były mieszkańcom gminy Warta Bolesławiecka, którzy uzbierawszy 149 podpisów zaprotestowali przeciw budowie farmy o mocy 72MW w pobliżu miejscowości Szczytnica, Wilczy Las, Lubków i Tomaszów Bolesławiecki. Według inwestora firmy Green Bear Bolesławiec 202 po blisko trzech latach współpracy z gminą w sprawie budowy farmy stanowisko wójta i radnych uległo nagłej zmianie a wszystko za sprawą petycji ze 149 podpisami. Podczas sesji Rady Gminy 10 marca b.r. jednogłośnie została podjęta uchwała o wyrażeniu zgody na wprowadzenie zmian w studium zagospodarowania przestrzennego poprzez wykreślenie w nim zapisów o możliwości postawienia wiatraków. Mirosław Haniszewski, wójt gminy Warta Bolesławiecka twierdzi, że oczekiwał, iż decyzja rady będzie jednoznaczna, jednomyślna i definitywna. Tymczasem inwestor nie zamierza składać broni. W ciągu trzech lat Green Bear w proces inwestycyjny zainwestował 4 mln złotych a przedsięwzięcie jest określane jako zaawansowane. Kwestionowana jest legalność dokumentów jakimi posłużył się wójt w procesie wprowadzania zmian do studium. Na sesji rady był obecny dr Adam Zagubień ekspert w sprawach energetyki wiatrowej Politechniki Koszalińskiej. Inwestor dysponuje też badaniami OBOP z których wynika, że 53,6 % mieszkańców gminy opowiada się za budową elektrowni wiatrowych. Druga strona kwestionuje te wyniki, dodając że: ".... jak się kogoś na swoim podwórku nie chce to ten ktoś powinien się z tym pogodzić i odejść...." Padają też poważniejsze zarzuty, jakoby mieszkańcy otrzymywali propozycję zapłaty 50-100zł w zamian za przybycie na sesje i wyrażenie poparcia dla inwestycji. Green Bear traktuje te informacje jako pomówienia i zapowiada kierowanie spraw do sądu. Kolejnym argumentem przeciw wiatrakom jest zapowiedź powstania w pobliżu kopalni miedzi, która miałaby dać zatrudnienie nawet wielu setkom mieszkańców. Pojawiła sie bowiem szansa, by po ponad 20 latach od zamkniecia kopalni "Konrad" ponownie rozpocząć w Warcie Bolesławieckiej wydobycie rudy miedzi. KGHM zapowiedział przeprowadzenie 15 odwiertów badawczych aby ocenić zasoby złoża i opłacalnośc przedsięwzięcia. Nie oznacza to jednak, że kopalnia na pewno powstanie, choć budowa kopalni miedzi będącej "żyłą złota" dla gminy oczywiście kolidowałaby z inwestycją wiatrową . Tymczasem walka z wiatrakami w Warcie Bolesławieckiej oznacza stratę 210 tys euro, które inwestor dawał gminie.
Jeszcze większe emocje budzi planowana budowa 35 wiatraków w gminie Platerówka. Władze tej najmniejszej w Polsce gminy (1700 mieszkańców) o 4 milionowym budżecie, upatrują w tej inwestycji szansy na stały dochód. W miejscowych "Don Kichotów" wcieliło się tam Zgorzeleckie Towarzystwo Ochrony Przyrody i Krajobrazu.- Nie jestem przeciwnikiem wiatraków w ogóle, ale jestem przeciwnikiem stawiania ich w takiej ilości i tak blisko zabudowań- tłumaczy przy okazji spotkań Jolanta Loritz-Dobrowolska, sekretarz TOPiK. Rzeczywiście jeden z wiatraków w Mikułowej ma stanąć już 365 metrów od zabudowań. TOPiK ma na swoim koncie skuteczne powstrzymanie budowy wiatraków w Mirsku, Nowogrodźcu czy Siekierczynie a ostatnio także w Olszynie Lubańskiej gdzie 9 marca radni wypowiedzieli się zdecydowania przeciw pomysłowi lokalizacji farmy na terenie gminy. Teraz w Platerówce trwa już prawdziwa wojna. Grupa mieszkańców gminy która min. twierdziła, że wójt Krzysztof Halicki utrudniał prowadzenie konsultacji społecznych zebrała wymaganą ilość podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie planowanej budowy farm wiatrowych. Referendum tym różni się od wspomnianych konsultacji społecznych, że jego wynik jest wiążący dla władz. Jeśli więc większość spośród mieszkańców opowie się przeciwko, to w gminie nie stanie ani jeden wiatrak, bez względu ile już pieniędzy zostało zainwestowanych w planowaną inwestycję. Grupa Inicjatywna Referendum złożyła w gminie wniosek o rozpisanie referendum ale Rada go odrzuciła. Wniosek spełniał wszystkie wymogi formalno-prawne, jednak powołana do jego oceny komisja stwierdziła, iż wnioskodawcy nie podając do publicznej wiadomości pytania referendalnego nie spełnili zapisów art. 13 ustawy o referendum. W sprawę zaangażowała się posłanka PiS Elżbieta Witek, która uznała zachowanie władz Platerówki za skandalicznie aroganckie. Wedle oceny pani poseł poziom konsultacji społecznych w tej gminie stoi na najniższym poziomie. Posłanka przesłała pismo wraz z kompletem dokumentów do minister Julii Pitery. Mają się tam też znajdować dowody na to, że gmina przyjmowała darowizny pieniężne od inwestora. Inwestor rzeczywiście zadeklarował wole sfinansowania Planu Zagospodarowania Przestrzennego, co samo w sobie budzi już ogromne zastrzeżenia. Podobnie jak fakt, iż w głosowaniach dotyczących inwestycji brali udział radni osobiście nią zainteresowani a więc tacy na działkach których miałby stanąć wiatraki. Parlamentarzyści zapowiedzieli przeprowadzenie szczegółowych kontroli w Urzędzie. Tymczasem grupa referendalna zapowiedziała zaskarżenie negatywnej decyzji Rady Gminy do Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Póki co powstanie farm wiatrowych jest pewne jedynie w Jędrzychowicach- Żarskiej Wsi (powiat zgorzelecki) gdzie nad samą granicą z Niemcami stanie 37 elektrowni wiatrowych. Inwestycję wartą 80 mln euro realizuje firma Fornax i będzie to pierwsza tego typu inwestycja na Dolnym Śląsku. Kolejne 29 turbin wiatrowych ma w tym roku rozpocząć pracę w okolicach Złotoryji. PGE Energia Odnawialna zapowiedziała budowę farmy wiatrowej na zwałowisku Kopalni Węgla Brunatnego Turów. Będzie to farma o mocy ok 30 MW. W celu realizacji tej inwestycji spółka Elektrownia Wiatrowa Turów, która należy do PGE Energia Odnawialna, zawarła 21 kwietnia 2011 r. z KWB Turów, czyli oddziałem PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, umowę na dzierżawę gruntów położonych w Bogatyni na obszarze wierzchowiny zwałowiska zewnętrznego kopalni.
